Spotkanie po wielu latach, ze wspaniałą osobą Zuzą
piszącą na
było super, po prostu super. Nie ma się co
rozpisywać nad towarzyskim spotkaniem. Miło spędzony wieczór przy wyśmienitej
muzyce na jam session. Najważniejsze były jednak nasze, pisząc wprost,
"odjechane" rozmowy po latach. I to wcale nie były wspominki, ponieważ
moja znajomość z Zuzą była w sumie tak krótka, że nie miałyśmy tych wspomnień
na więcej niż 10 min. Okazało się ze dużo ciekawsze są dla nas tematy
motywacji, coachingu, wydobywania z ludzi ich potencjału.
No i zaczęło się... to tak trochę jakby lekarz
poszedł do lekarza, albo psycholog na sesję do psychologa, dzieją się tam
zwykle rzeczy ekstremalne i ciekawe. Zuza szybko przystąpiła, ku mojej wielkiej
uciesze, do meritum pytań. Dlaczego podróże? Co one Ci dają? Co wnoszą w Twoje
życie? Z czego to wynika? Jaki masz cel itd itd... uff spociłam się w krzyżowym ich ogniu. Jakie wnioski? hm....mianowicie:
Niektórzy mawiają, że podróże to taka
choroba, że jak się ją złapie to niemożliwe żeby się wyleczyć. Jak wirus, raz
chwytasz i potem krąży w ciele do końca życia. Wszędobylska potrzeba zmiany, która narasta w miarę tego jak często wyjeżdżasz z domu.
Jest też spora grupa osób (wśród nich ja) definiujących to zupełnie
odwrotnie. Ci z kolei mówią, że są osoby mające w sobie potrzebę zmiany,
wpisaną w ich charakter, bądź potrzeba taka wynika z innych uwarunkowań i
często realizują tę potrzebę poprzez podróże. Są podróżnicy, są
tacy którzy przemeblowują mieszkanie co chwilę, są tacy którzy zmieniają
związki lub pracę jak rękawiczki, wszystkich łączy silna
potrzeba zmian w życiu. Niektórzy wybrali taki właśnie sposób jej zaspokojenia. Można powiedzieć, że nawet poszliśmy na łatwiznę, podczas podróży bardzo łatwo gasić to ciągłe pragnienie; bo nowe miejsca, nowi ludzie, nowe sytuacje. Wszystkie te doznania szybko dają efekt i są w podróży łatwo dostępne, przecież można po prostu ruszyć o 100 km dalej i już jest zmiana gwaratowana. Potem wchodzi się na wyższy poziom niezaspokojonych potrzeb i chcemy zmienić na coś lub wyeliminować sama zmianę, co będzie w tej sytuacji wielką zmianą, wiec tęsknimy za monotonią dnia codziennego.Tam z kolei kolejny pożar po kilku miesiącach i znów odczuwamy palący ogień niezaspokojonych potrzeb i wtedy mówimy "Trzeba gdzieś wyjechać". Taki proces trwa zwykle kilka miesięcy, u niektórych lat i cykl się zamyka. A taci ludzie, którzy przestawiają meble w pokoju muszą pewnie robić to raz na tydziń. Zajechać się można z tymi szafami.
W tym miejscu zostanę pewnie komentowana
przez społeczność podróżników, bo obdzieram ich ze
swojej wyimaginowanej wyjątkowości lub jak niektórzy to określają wręcz genu podróżowania. Ot zwykła ludzka potrzeba, którą ma wiele osób. Sposób realizacji często spektakularny, to fakt. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz